wtorek, 8 maja 2012

Dział drugi


Alice wydało się, że to pytanie jest zbyt banalne. Postanowiła przerwać obecną, salonową ciszę.
- Eee… Liam, przecież my jesteśmy przyjaciółmi od dzieciństwa. Zapomniałeś ? – powiedziała, podnosząc leciutko jedną brew.
- Ta, właśnie – przytaknął Harry uradowany wybawieniem. – W takim razie moja kolej…  To, Louis, co sądzisz o Ali?
- Ej, co wy się tak mnie uczepiliście? Nie macie innych pytań? – spojrzała bezradnie.
- Już się nie denerwuj, to ma być ostatnie takie pytanie, zrozumiano chłopaki?– powiedział Louis troskliwie. – Nasza paskowana koleżanka Alice jest bardzo miła, inteligenta. Ma ładne oczka, z resztą cała jest piękna. Co tu jeszcze… Ma zaje… świetną torebkę. No i ogólnie bardzo ją lubię.
Brązowowłosa dziewczyna poczerwieniła. Często miała rumieńce na twarzy, a zwłaszcza wtedy, kiedy była z czegoś bardzo zadowolona. Nie potrafiła ukrywać uczuć.
Harry starał się jak mógł. Jego wewnętrzna walka by ona nie zobaczyła tego, co trzyma w środku, wykańczała go. Dusił się. Chciał zachować resztki godności. Tak bardzo chciał.
- Al, ja nie chce przeszkadzać, ale czy nie powinnyśmy się już zbierać? Jutro mamy szkołę – przerwała Nelly.
- Faktycznie, jest już zupełnie ciemno. Harry odwieziesz nas? – spytała pełna nadziei
- Co?! Nie! Nie idź…– Niall posmutniał patrząc na Nelly. Minę miał nieodgadnioną, zdradzały go tylko przepełnione miłością oczy. – Ale przyjdziecie jutro, prawda?
- Nie wiem, zobaczymy – Nel uśmiechnęła się leciutko spoglądają w niebieskie tęczówki Irlandczyka. – A teraz już serio musimy iść.
Blondyn przytulił ją mocno i przechylił głowę. Posłał jej czułego buziaka w policzek. Hazza czekał ubrany przy drzwiach, ale nikt na niego nie zwrócił uwagi.  Poczuł się jak piątek koło u wozu – zupełnie niepotrzebny.
Louis wziął przykład z Niallera i przyciągnął delikatnie do siebie Alice. Ona nie miała nic przeciwko, to były jej marzenia. Najskrytsze marzenia.  Lou zaczął przechylać głowę i powoli zniżać się. Harry nie wytrzymał. Musiał to przerwać.
- Ej, sorry, że wam przeszkadzam, ale dziewczyny o czymś chyba zapomniały – składał szybko słowa w logiczną całość. – Jutro macie szkołę. Coś mi się zdaje, że Al. Nie ma zrobionego zadania domowego. Prawda to czy nie?
- Cicho. Jesteś nad opiekuńczy – powiedziała szczerze Alice, delikatnie wydostając się w uścisku chłopaka. – A może wpadniecie do nas do budy i dacie mały występ? Co wy na to?
- O! To jest świetny pomysł! – stwierdził Zayn.
- Nie mam nic przeciwko – uśmiechnął się Niall. – O ile dostaniemy coś do jedzenia.
Wszyscy zaczęli się śmiać.

Lekcje wydawały się Alice zanadto długie, zbyt nudne i monotonne. Głos nauczycieli tylko ją usypiał. Nelly była zajęta nieustannym bazgraniem różnorakich kwiatuszków i serduszek na tyłach zeszytów. Cóż się jej dziwić była zauroczona, a jeszcze lepiej, gdyż jej uczucie było ewidentnie odwzajemniane. „Miłość rośnie wokół nas” – myślała od czasu do czasu brązowowłosa dziewczyna, spoglądając na przyjaciółkę.  Tak minęło jej kilka lekcji, aż w końcu nadeszła upragniona przerwa na lunch.  Szła spokojnym krokiem trzymając Nel za rękę, z lekko podniesioną głową i zarysem uśmiechu na twarzy.
- Ali! Nell! – dobiegły je krzyki zza pleców.
Odwróciły się równocześnie. Ujrzały szczupłą, wysoką, rudą dziewczynę.
- Chodźcie szybko za mną! Nie uwierzycie co się stało! No normalnie padniecie! – mówiła bardzo podekscytowana Danielle i pokazała im kierunek, w którym mają biec.
W hollu szkoły zebrało się kilkadziesiąt piszczących dziewczyn. Al była przerażona, nie ogarniała, o co im wszystkim chodzi, co jest powodem ich zwierzęcego zachowania.
- Dan, co się stało – zapytała Alice.
- Jak to co? Zobaczcie tylko kto do nas przybył – miała ogromny zaciesz na twarzyczce.
- No oczywiście, że dam ci autograf – dobiegł ją znany męski głos.
- WTF?! Hazza?! – powiedziała kompletnie zaskoczona i zaczęła się przeciskać do środka zgromadzenia; Danielle podążała za nią. – Przepraszam! Sorry! Ej ludzie ja chce przejść!- powtarzała co chwilę, aż dotarła do celu.
Stanęła jak wryta. Ujrzała Harrego, Louisa, Liama, Nialla oraz Zayna, którzy podpisywali zeszyty jej szkolnych „koleżanek”.
- Lou? Harold? Nailler? Co wy tu do cholery robicie? – powiedziała zdenerwowana.
- O! hej Ali – oddał podpisany brulion właścicielce, podszedł do Al i przytulił ją.
Wszyscy patrzyli zaskoczeni. Dan zazdrościła jej jak nie wiem, patrzyła na nią niczym lew na swą ofiarę
– To ty znasz Styles’a? – zapytała po chwili.
- Tak, Alice to moja przyjaciółka – odpowiedział miło uśmiechając się Hazza. – Nie pochwaliła się wam? Zaprosiła nas tutaj, a my korzystając z chwili oddechu, wybraliśmy się do was.
- Jee, jee … Jesteście przyjaciółmi?– nie dowierzała.
- A Nelly to moja dziewczyna – wtrącił się nagle nieproszony Niall.
W jednej chwili oczy wszystkich zwróciły się do tyłu gdzie stała z zakoczoną miną blondynka. „Dziewczyna – powtarzała w myślach – Nazwał mnie swoją dziewczyną”. Podbiegła do niego i zawisła mu na szyi szczerząc się jak głupi do sera.
- A to ci dopiero heca! One znały 1D i nic nam nie powiedziały. Dlaczego? – Danielle skierowała swe pytanie perfidnie do Ali stojącej obok Harrego; patrzyła to raz na nią, to znów na niego.  – Powiesz nam?
- Nie muszę ani tobie, ani nikomu tłumaczyć. Miałyśmy swoje powody. Proszę, macie przynajmniej niespodziankę… Tha da?
- Jesteś przyjaciółką chłopaka o najpiękniejszym uśmiechu na świecie i nic nam nie powiedziałaś? – Dan była bardzo roztrzęsiona . – Świnia z ciebie i tyle.
Alice poczuła się widocznie urażona tą obelgą. Spuściła wzrok.
- Em, Harry nie powinieneś tego przerwać? – Louis wyszeptał do ucha koledze.
- Okej, dziewczyny, nie kłóćcie się. Błagam was – przemówił Harold głośno.
- Oj, przepraszam. Poniosło mnie –  Danielle zrobiła minę małego pieska.
Hazza, widząc to, uśmiechnął się lekko. Zauważył, że miała niebieskie tęczówki. Bardzo niebieskie. Alice poczuła przeszywający ból w sercu. Czy to zazdrość?

Leżały na łóżku, nogi mając w górze i lekko opierając o zieloną ścianę. Alice przymknęła leciuteńko powieki, wzięła głęboki oddech i zaczęła wsłuchiwać się w monotonny odgłos ruszającej się wskazówki zegara. Po pewnym czasie zaczął ją bardzo irytować. Stał się wyjątkowo głośny i bolesny.  Nelly za to z ogromnym bananem na twarzyczce wpatrywała się w sufit. W wyobraźni rysowały jej się obrazy Nialla. Nadal była podniecona tym, co powiedział. Jej zachwyt w ogóle nie zmalał.  Spokój przerwała muzyka, która zaczęła wydostawać się z iPhone Alice : „I've tried playing it cool, but when I'm looking at you. I can't ever be brave, cause you make my heart race”. Dzwonił Louis. Wykonała zwinny ruch i już stała przy biurku. Bez większych namysłów odebrała.
- Hallo? Alice? Słuchaj wpuścisz mnie do domu? Stoję od dziesięciu minut przed bramą i marznę – wyjaśnił ochrypłym głosem i rozłączył się.
Rzuciła telefon na łóżko, nieomal trafiając w głowę przyjaciółkę i podbiegła do lustra. Zaczęła się przyglądać sobie, poprawiać włosy i ubrania.
-  No pięknie! Nie mogę go w takim stanie przyjąć – powiedziała głosem podobnym do płaczu.
- Co? Kogo przyjąć? Kto przychodzi ? – zaciekawiona Nel podniosła się.
- Louis!
- Louis?! Dziecko, zakładaj  szybko te musztardowe rurki i niebieską bluzkę.
Ali posłusznie ubrała wybrane rzeczy. W trzydzieści sekund była już całkowicie gotowa. Zbiegła szybciutko po schodach. Jeszcze raz przejrzała się w korytarzowym lustrze. „ Dobra, może być” – pomyślała. Wzięła głęboki oddech, otworzyła drzwi wejściowe i stanęła jak wryta. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. 
_________________________________________________________________
Proszę drugi <3 dla... hmm dla osoby która jest i będzie w mojej głowie na zawsze, forever, mimo to, że nas nie ma a więc dla Brutusa. Polecam bloga  http://ineedtheonething.blogspot.com/ bo jest po protu zajebisty <3
Pozdr. 
Martuś

wtorek, 1 maja 2012

Dział pierwszy


Stała kompletnie załamana przed otwartą szafą pełną ubrań. Chwytała co chwila to inną rzecz, ale żadna nie spełniała jej oczekiwań.
- Nie, no to jest nie możliwe! Musi tu coś być, no przecież musi – mówiła błagalnym głosikiem, a na jej twarzy rysowała się smętna mina.
- Ale czego ty tak w ogóle szukasz Ali? Bo stoisz już tak pół godziny i cały czas narzekasz -  nie wytrzymała już Nelly.
  Alice wyłoniła się zza drzwi sosnowej szafy i spojrzała na dziewczynę siedzącą na fotelu. Miała falowane, blond włosy i żywe, niebieskie tęczówki. Siedziała z założonymi rękoma i widocznym grymasem na twarzy.  
- Bo... Idę po południu do Harego i Lou tam też będzie…  Więc pomyślałam, że ubiorę jakąś bluzkę w paski, ale nie mam żadnej! Rozumiesz! Nie mam! Jak to możliwe… - była gotowa się popłakać.
  Nelly zrobiła wielkie oczy, postukała się palcem po czole i powiedziała do przyjaciółki z ironicznym uśmiechem:
- Dziecko, a co ty masz na sobie teraz?
  Alice spuściła wzrok w dół, nie mogła uwierzyć w to, jaka jest bezmyślna, jak pusta i głupia. Była ubrana bowiem w liliową, paskowaną tunikę.  Zupełnie o niej zapomniała. Zupełnie. Cała poczerwieniała ze wstydu, za to Nelly wybuchła śmiechem. Nie potrafiła już wytrzymać.  Po chwili Ali też zaczęła się śmiać z własnego idiotyzmu.
- Chyba się zakochałaś – powiedziała przyjaciółka. – Myślę, że Louis ucieszy się jeszcze bardziej, gdy weźmiesz tą torbę z ‘I carrots’. Hmm… A mogę się zabrać z tobą?
- W sumie to czemu nie, Nialler na pewno się uraduje. On Cię bardzo lubi. Nawet bardzo –bardzo. Tylko kupmy pod drodze coś do jedzenia.

„ Londyn jest piękny” – pomyślał Harry. Nadal był smutny i zły na siebie. Na Alice nie mógł się gniewać, to jej wybór, jej życie, jej uczucia. Tylko ona ma prawo je zmieniać, a on musi to z pokorą uszanować. To co przeżywał w głębi serca jest zbyt przerażające by opisać.  Na dodatek przychodzi dzisiaj do niego.  Zdawał sobie sprawę, jaką mękę przeżyje, gdy ona  w najlepsze będzie flirtować z Louis’ em.
- Ej, brachu, co ci jest? Co taki smutny jesteś? – wyrwał się nagle Niall.
- Nic. Która to godzina? Trzecia? Już?!  O kurde, zaraz powinna być Al…
- Alice?! A weźmie ze sobą Nally? Ona jest taka piękna – blondasek się rozmarzy.
- Nie wiem, chyba tak. Nic nie mówiła o towarzyszce, ale jak ją znam to może być.
 Od razu na twarzy Irlandczyka pojawił się szeroki uśmiech. Harry nie chcąc być gorszy zrobił to samo. Nagle  z jego telefonu zaczęła wydobywać się znajoma muzyka : „I heard, that you're settled down, that you found a girl and you're married now”. Dzwoniła Al.
- Tak? – nie myśląc odebrał, dotykając ikonkę przedstawiającą zieloną słuchawkę.
- Harry, my się chwilkę spóźnimy, bo wstąpimy jeszcze do marketu. Kupimy trochę smakołyków dla naszej siódemki  - i rozłączyła się.
„Kurczę, ale ona ma piękny głos” – powiedział w duchu. Włożył telefon do kieszeni, podniósł wzrok, spojrzał na niebieskookiego chłopaka i powiedział : - Szykuj się, przyniosą jedzenie.

  Na niebieskiej kanapie siedziała Nelly opierając głowę o ramię Nialla. Wyglądali tak słodko, oboje przepełnieni specyficzną energią i radością.  Na fotelu usadowił się Zayn i robił coś na swojej dotykowej komórce. Przed telewizorem przycupnął Liam. Niszczył swój wzrok, gapiąc się w kolorowe ruchome obrazki monitora.Tak wyglądał salon.                                                                              
W kuchni Alice wraz z Hazzą i Lou przyrządzała owocowy deser dla wszystkich. Dla Harego nie było to komfortowe położenie. Nie czuł się najlepiej widząc jak przyjaciółka patrzy na Louisa. Jej oczy były wtedy takie uśmiechnięte, takie pełne życia. Niestety tylko Harry to widział.
- Kurczę no! Nie mogę odkręcić tego słoika – krzyknęła na raz Al. – Pomoże mi któryś z was? – spytała błagalnie, a na jej twarzy rysowała się podstępna minka.
- Ja! – odrzekło na raz dwóch chłopaków. Oboje łapczywie pochwycili szklany pojemniczek. Szarpali go lekko na swoje strony, aż w końcu wygrał Harry. Lou odepchnięty z impetem uderzył w szafkę.
- Hazza, ty idioto! – zdenerwowała się Ali. – Co ty najlepszego zrobiłeś? Wiesz, że mogło mu się coś stać?
- Przepraszam… Ja nie chciałem…
- Nie mnie przepraszaj tylko Louisa – wszystko się w niej zagotowało.
- Nie musi, nic mi nie jest. Tylko co ci odbiło brachu? – Louis uśmiechnął się słodko do Alice, gdyż widział, iż go obserwuje.
Harry nie umiał odpowiedzieć. Dziewczyna poczerwieniała,  pochwyciła tace z miskami, pełnymi owoców, lodów oraz żelków i wyszła z pokoju. Lou pobiegł za nią. Harold został sam. „ Ona ma rację. Ale ze mnie idiota” – pomyślał.
- Smacznego – powiedziała Ali kładąc miski na stoliku.  – Tylko proszę, Niall, zostaw też coś dla nas, okay? 
Irlandczyk wyszczerzył ząbki.  – Dobrze dziewczynko w pasiastej bluzce. Ej mam pomysła! –wykrzyknął.- Zagrajmy w szczerość.
- Dobra – zgodził się Liam, odrywając jednocześnie wzrok od telewizora i przenosząc go na smakołyki. – To ja zaczynam! Komu by tu zadać… hmm…  Może Harremu.
- No dawaj! Wal śmiało – Harry był bardzo ożywiony.
- Dobra… Kim jest dla ciebie Alice? – zapytał Liam zacierając podstępnie ręce.
________________________________________________________________________
Witam, dziękuje za każde wejście, proszę bardzo dział 1. Taki o... No nie zbyt mi się podoba ale prosze jest, dla was, dla waszej oceny.
Pozdr. 
Martuś