Stała kompletnie załamana przed otwartą szafą pełną ubrań.
Chwytała co chwila to inną rzecz, ale żadna nie spełniała jej oczekiwań.
- Nie, no to jest nie możliwe! Musi tu coś być, no przecież
musi – mówiła błagalnym głosikiem, a na jej twarzy rysowała się smętna mina.
- Ale czego ty tak w ogóle szukasz Ali? Bo stoisz już tak
pół godziny i cały czas narzekasz - nie
wytrzymała już Nelly.
Alice wyłoniła się
zza drzwi sosnowej szafy i spojrzała na dziewczynę siedzącą na fotelu. Miała
falowane, blond włosy i żywe, niebieskie tęczówki. Siedziała z założonymi
rękoma i widocznym grymasem na twarzy.
- Bo... Idę po południu do Harego i Lou tam też będzie… Więc pomyślałam, że ubiorę jakąś bluzkę w
paski, ale nie mam żadnej! Rozumiesz! Nie mam! Jak to możliwe… - była gotowa
się popłakać.
Nelly zrobiła
wielkie oczy, postukała się palcem po czole i powiedziała do przyjaciółki z
ironicznym uśmiechem:
- Dziecko, a co ty masz na sobie teraz?
Alice spuściła wzrok
w dół, nie mogła uwierzyć w to, jaka jest bezmyślna, jak pusta i głupia. Była
ubrana bowiem w liliową, paskowaną tunikę.
Zupełnie o niej zapomniała. Zupełnie. Cała poczerwieniała ze wstydu, za
to Nelly wybuchła śmiechem. Nie potrafiła już wytrzymać. Po chwili Ali też zaczęła się śmiać z
własnego idiotyzmu.
- Chyba się zakochałaś – powiedziała przyjaciółka. – Myślę,
że Louis ucieszy się jeszcze bardziej, gdy weźmiesz tą torbę z ‘I ♥ carrots’. Hmm… A mogę się zabrać z
tobą?
- W sumie to czemu nie, Nialler na pewno się
uraduje. On Cię bardzo lubi. Nawet bardzo –bardzo. Tylko kupmy pod drodze coś
do jedzenia.
„ Londyn jest piękny” – pomyślał Harry. Nadal był smutny i zły na siebie.
Na Alice nie mógł się gniewać, to jej wybór, jej życie, jej uczucia. Tylko ona
ma prawo je zmieniać, a on musi to z pokorą uszanować. To co przeżywał w głębi
serca jest zbyt przerażające by opisać.
Na dodatek przychodzi dzisiaj do niego.
Zdawał sobie sprawę, jaką mękę przeżyje, gdy ona w najlepsze będzie flirtować z Louis’ em.
- Ej, brachu, co ci jest? Co taki smutny jesteś? – wyrwał się nagle Niall.
- Nic. Która to godzina? Trzecia? Już?!
O kurde, zaraz powinna być Al…
- Alice?! A weźmie ze sobą Nally? Ona jest taka piękna – blondasek się
rozmarzy.
- Nie wiem, chyba tak. Nic nie mówiła o towarzyszce, ale jak ją znam to
może być.
Od razu na twarzy Irlandczyka
pojawił się szeroki uśmiech. Harry nie chcąc być gorszy zrobił to samo. Nagle z jego telefonu zaczęła wydobywać się znajoma
muzyka : „I heard, that you're settled down, that you found a girl and
you're married now”. Dzwoniła Al.
- Tak? – nie myśląc odebrał, dotykając ikonkę
przedstawiającą zieloną słuchawkę.
- Harry, my się chwilkę spóźnimy, bo wstąpimy jeszcze do
marketu. Kupimy trochę smakołyków dla naszej siódemki - i rozłączyła się.
„Kurczę, ale ona ma piękny głos” – powiedział w duchu.
Włożył telefon do kieszeni, podniósł wzrok, spojrzał na niebieskookiego
chłopaka i powiedział : - Szykuj się, przyniosą jedzenie.
Na niebieskiej
kanapie siedziała Nelly opierając głowę o ramię Nialla. Wyglądali tak słodko,
oboje przepełnieni specyficzną energią i radością. Na fotelu usadowił się Zayn i robił coś na
swojej dotykowej komórce. Przed telewizorem przycupnął Liam. Niszczył swój
wzrok, gapiąc się w kolorowe ruchome obrazki monitora.Tak wyglądał salon.
W kuchni Alice wraz z
Hazzą i Lou przyrządzała owocowy deser dla wszystkich. Dla Harego nie było to
komfortowe położenie. Nie czuł się najlepiej widząc jak przyjaciółka patrzy na
Louisa. Jej oczy były wtedy takie uśmiechnięte, takie pełne życia. Niestety
tylko Harry to widział.
- Kurczę no! Nie mogę odkręcić tego słoika – krzyknęła na
raz Al. – Pomoże mi któryś z was? – spytała błagalnie, a na jej twarzy rysowała
się podstępna minka.
- Ja! – odrzekło na raz dwóch chłopaków. Oboje łapczywie
pochwycili szklany pojemniczek. Szarpali go lekko na swoje strony, aż w końcu
wygrał Harry. Lou odepchnięty z impetem uderzył w szafkę.
- Hazza, ty idioto! – zdenerwowała się Ali. – Co ty
najlepszego zrobiłeś? Wiesz, że mogło mu się coś stać?
- Przepraszam… Ja nie chciałem…
- Nie mnie przepraszaj tylko Louisa – wszystko się w niej
zagotowało.
- Nie musi, nic mi nie jest. Tylko co ci odbiło brachu? –
Louis uśmiechnął się słodko do Alice, gdyż widział, iż go obserwuje.
Harry nie umiał odpowiedzieć. Dziewczyna
poczerwieniała, pochwyciła tace z
miskami, pełnymi owoców, lodów oraz żelków i wyszła z pokoju. Lou pobiegł za
nią. Harold został sam. „ Ona ma rację. Ale ze mnie idiota” – pomyślał.
- Smacznego – powiedziała Ali kładąc miski na stoliku. – Tylko proszę, Niall, zostaw też coś dla
nas, okay?
Irlandczyk wyszczerzył ząbki. – Dobrze dziewczynko w pasiastej bluzce. Ej
mam pomysła! –wykrzyknął.- Zagrajmy w szczerość.
- Dobra – zgodził się Liam, odrywając jednocześnie wzrok od
telewizora i przenosząc go na smakołyki. – To ja zaczynam! Komu by tu zadać… hmm…
Może Harremu.
- No dawaj! Wal śmiało – Harry był bardzo ożywiony.
- Dobra… Kim jest dla ciebie Alice? – zapytał Liam zacierając
podstępnie ręce.
________________________________________________________________________
Witam, dziękuje za każde wejście, proszę bardzo dział 1. Taki o... No nie zbyt mi się podoba ale prosze jest, dla was, dla waszej oceny.
Pozdr.
Martuś
Stęskniłam się za tym ♥
OdpowiedzUsuńChcesz więcej??? I dziękuję <333
UsuńHmm.. Em. Miło cię widzieć..
Usuń@Martuś: super dział, miło się czyta ;) Szkoda tylko, że taki krótki.
PS Która pierwsza miała pomysł z grą w szczerość? Ja czy ty? Bo już nie pamiętam.